Hostel okazał się mocno zbliżony do standardów europejskich, co wszystkich w pewien sposób napełniło optymizmem… chyba jednak nie tak źle w tej Rosji. Pokoje 4 osobowe z piętrowymi lóżkami, na piętrze wspólna kuchnia z samowarem, prysznice i łazienki. Wyposażenie i standard nie odbiegający od większości polskich akademików.
Po w pośpiechu zjedzonym śniadaniu udaliśmy się ok godz 9.00  metrem w kierunku Ermitażu, aby ustawić się w i tak już bardzo długiej kolejce. Po przybyciu na miejsce większości z nas nie było do śmiechu. Kolejka miała już dobre kilkaset metrów, co szanse na spokojne zwiedzenie muzeum znacznie ograniczało.
W pewnym momencie podeszła jakaś Rosjanka i zaproponowała, że za 500rubli od osoby wprowadzi nas do środka szybciej i do tego z możliwością robienia zdjęć w środku. Kusząca perspektywa, zważywszy na to że normalny bilet kupowany w kasie kosztował 350rubli i dodatkowo trzeba by jeszcze dopłacić 100rubli za możliwość robienia zdjęć, nie zastanawialiśmy się zbyt długo.
Poprowadziła nas wejściem dla grup zorganizowanych. A tu okazuje się, że znów długa kolejka. Heh czyżby znów czekanie… Kobieta podeszła do ochroniarzy coś zagadała i… cała nasza dziewiątka wchodzi bez kolejki mijając ogonek z boku. W środku w szatniach zostawiliśmy podręczne bagaże i … brniemy dalej w ten dziwny układ. Pani przeprowadza nas przez biletowe bramki kontrolne  pokazując swój jakiś taki dziwny bilet i będąc już w środku oświadcza : „Tutaj już nikt was o nic nie będzie pytał, dopóki nie wyjdziecie za bramki możecie chodzić po całym obiekcie, aż do zamknięcia i bez problemu robić zdjęcia.” Następnie każdemu wręczyła plan muzeum w zamian kasując po 500rubli.  No tak… Rosja kraj biznesu… heh czyżby tutaj tylko ryba nie brała??
Ale jesteśmy w środku… dobre kilka godzin szybciej… za niewiele większe pieniądze – było warto.
Muzeum okazało się bardzo przestronne… z resztą malutki fragment pokazuję zdjęcia poniżej. Niestety okazało się, że mimo iż wydawało się nam że 5h na zwiedzanie to dużo, tak naprawdę to taka ilość czasu pozwoliła tylko na bardzo pobieżne zaznajomienie się ze zbiorami.

Następnym etapem była wizyta w cerkwi „Na Krwi”, która poprzedniego dnia zamajaczyła nam gdzieś pomiędzy budynkami. Okazało się, że cerkiew ta jest już nie czynna jako miejsce sakralne – została przekwalifikowana na muzeum.
Pod wieczór po zwiedzaniu cerkwi po drodze weszliśmy też do kościoła w którym do 1938 roku spoczywał ostatni Król Polski Stanisław August Poniatowski. Pod wieczór po zwiedzaniu cerkwi po drodze weszliśmy też do kościoła w którym do 1938 roku spoczywał ostatni Król Polski Stanisław August Poniatowski.

Ciekawym też tematem fotograficznym są ludzie – mieszkańcy jak też turyści odwiedzający Petersburg.

Aż wreszcie przyszedł czas pożegnania z Petersburgiem… udaliśmy się na Maskowskij Wakzał… stamtąd znów plackartą udaliśmy się do Moskwy.
Etap III Sankt-Peterburg=> Moskwa 1767 – 2418km (651km)

Udostępnij: