Jest 6.20 rano czasu moskiewskiego. Wjeżdżamy do Moskwy. Później tradycyjnie zaliczamy „kamery chranienia” pozbywamy się bagażu i idziemy na miasto.
Pierwszą rzeczą którą musimy „zaliczyć” to odnaleźć miejsce w którym będziemy spali. Rafał-pilot w ostatnim momencie dowiedział się, że hostel moskiewski w którym mieliśmy nocować, krótko przed naszym przybyciem wycofał się z umowy. Witamy w Rosji… Większość z grupy reaguje nerwowością. Ja mam wrażenie, że będzie ok. Aby poradzić sobie z problemem najpierw wędrujemy do jednej z polskich parafii, bo tą drogą najprościej można znaleźć na nocleg coś godnego polecenia. Niestety o tak wczesnej porze jeszcze wszystko, pozamykane więc zostaje tylko zwiedzanie miasta i przybycie pod wieczór.
Pierwszym dość interesującym obiektem, który z zewnątrz na szczęście zwiedzaliśmy był budynek o którym czarnym humorem mówią że „jest najwyższym budynkiem w Rosji, bo widać z niego Syberię, to takie jedno z najlepszych dawniejszych „biur podróży” bo wysyłało wgłąb Rosji za darmo, jednak tylko z biletem w jedną stronę”. Oczywiście chodzi o więzienie na Łubiance.
Stamtąd udajemy się na Plac Czerwony.
Plac Czerwony nie robi na mnie jednak większego wrażenia, zderzenie informacji podręcznikowej i fotografii z szkolnych podręczników do języka rosyjskiego z rzeczywistością wypada zdecydowanie na niekorzyść. Owszem ładne budynki, ale z zewnątrz nie robią wielkiego wrażenia. Natomiast w środku to już co innego. Wszechobecne są też wszelkie pamiątki po rewolucji… w postaci pomników Lenina i tablic pamiątkowych.
Plac Czerwony
Największe wrażenie robi na mnie Cerkiew Kazańska, niepozorny budynek z ładną elewacją, a w środku przepiękna gra świateł i barw.
Na Placu Czerwonym trafiamy akurat na czas, kiedy wyjeżdżają rosyjscy sportowcy na olimpiadę do Pekinu. Z tego też powodu Mauzoleum Lenina jest zamknięte. Do cerkwi Wasyla Błogosławionego niestety się nie udajemy z uwagi na wielką kolejkę. Zostaje krótki spacer po Placu Czerwonym i… idziemy na Kreml.
Przy wejściu do ogrodów przed Kremlem spotykamy specyficzny rosyjski obrazek… kobiety pracującej. Tuż za bramą ogrodu trafiamy na zmianę warty przy ichniejszym „Grobie Nieznanego Żołnierza”.
Udajemy się do kasy i kupujemy bilet wstępu na Kreml. Dowiaduję się, że nie mogę wnieść na teren Kremla aparatu fotograficznego z ogniskową dłuższą niż 70mm. I wszystko niby jest ok. Jednak przy przechowalni bagażu ochrona stwierdza że z moim aparatem nie mogę wejść na teren Kremla mimo iż mam obiektyw mniejszy niż 70mm :/ Zostaje mi tylko pozostawić aparat w przechowalni i… skorzystać z aparatu Bogdana. O ironio aparat Bogdana ma ekwiwalent ogniskowej od 43-430mm… Aparaty kompaktowe pokazują tu swoją wyższość nad lustrzanką. Ale cóż… Rosja dziwny kraj. Zatem wchodzimy na Kreml. Tu uderza nas przede wszystkim mnogość zakazów i nakazów oraz ochrony rosyjskiego odpowiednika BOR-u. W żadnej cerkwi czy innym obiekcie muzealnym podobno nie wolno fotografować… Podobno, bo jednak nikt tego tak do końca nie przestrzega. Owszem zwracają uwagę na tych co ostentacyjnie robią zdjęcia. Ci którzy się nie rzucają w oczy spokojnie mogą robić zdjęcia i to czasem nawet ciekawsze niże te oficjalne.
Na Kremlu trafiamy też na pokazową defiladę kompanii reprezentacyjnej wojska. No chłopaki wyszkolone że aż miło popatrzeć. W końcu każdy lubi się chwalić musztrą.
Kreml
Po zwiedzaniu Kremla udajemy się na miasto żeby coś zjeść i zobaczyć jak żyją mieszkańcy. Idziemy najpierw do Soboru Chrystusa Zbawiciela. Może teraz troszkę historii tego niezwykłego obiektu. Losy tej cerkwi ściśle wiążą się z trudną historią Rosji i Związku Radzieckiego. W październiku 1812 r. car Aleksander I podpisał manifest, w którym obiecał jako dziękczynienie za zwycięstwo nad cudzoziemcami (notabene chodziło o Polaków) wybudować w Moskwie cerkiew pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. Według pierwotnego projektu olbrzymia świątynia – panteon miałaby wznieść się ponad Moskwą na Wróblowych Wzgórzach (Worobijowyje Gory). Tam też w 1817 r. został położony kamień węgielny pod świątynię, jednak projektu nie udało się zrealizować. W 1825 r. umarł car Aleksander I, a jego syn Mikołaj zmienił projekt i wybrał inną lokalizację, w pobliżu Kremla, na miejscu dawnego klasztoru Aleksiejewskiego (Alieksiejewskij monastyr), skąd świątynia byłaby również widoczna na całą Moskwę. W 1839 r. położono kamień węgielny. Budowę zewnętrzną zakończono dopiero w 1860 r. i wówczas przystąpili do pracy artyści (m.in. Kramskoj, Surikow). Ogromną rolę przy wykończeniu wnętrza świątyni odegrali rzeźbiarze. Powstał największy obiekt sakralny Moskwy. Unikalny ikonostas z wykonanymi z brązu Carskimi Wrotami ma kształt ośmiobocznej namiotowej kapliczki z kopułkami na podobieństwo soboru Wasyla Błogosławionego. Ogromna przestrzeń wewnątrz soboru miała symbolizować chroniony opieką Chrystusa Plac Czerwony. Ściany zostały z dwóch stron pokryte płytami z ałtajskiego, podolskiego i fińskiego granitu. W specjalnym przejściu umieszczono 177 marmurowych tablic z nazwiskami poległych, rannych i odznaczonych oficerów, datami i opisem głównych bitew 1812 r. oraz wymienionymi nazwami wojskowych oddziałów i ich dowódców. W 1883 r. miało miejsce uroczyście poświęcono cerkiew, która stała się symbolem Moskwy. Odtąd odbywały się tutaj wszystkie uroczystości religijne i państwowe. W 1917 r. cerkiew stała się katedralnym soborem patriarchy Moskwy i całej Rusi, Tichona.
Po rewolucji w 1924 r. pojawił się pomysł zburzenia soboru i postawienia na jego miejscu gigantycznego Pałacu Rad (Dworiec Sowietow) z wielkim posągiem Lenina na szczycie. Ogromnych rozmiarów pomnik – monstrum nowej epoki, miał rzucić wyzwanie Ameryce i stać się pierwszą budowlą kraju i świata. Został zaprojektowany przez Jafona i Szczuko w formie ogromnej wieży zwieńczonej statuą Lenina trzy razy większą niż Statua Wolności (palec wskazujący Lenina miał mieć 6m). Architekci publicznie oświadczali, że cerkiew nie przedstawia żadnej wartości jako dzieło sztuki. Specjalnie powołano Związek Wojujących Bezbożników, którzy nawoływali do zburzenia świątyni jako pomnika caratu, który ściągnął na Rosję niesprawiedliwą i niepotrzebną wojnę 1812 roku. Zgodnie z osobistym rozporządzeniem Stalina świątynia została przeznaczona do rozbiórki i 5 grudnia 1931 r. rozpoczęto jej wysadzanie. Marmury wykorzystano do budowy stacji metra Kropotkinskaja i Ochotnyj Riad, ławki z kamieni szlachetnych ozdobiły stację Nowokuznieckaja. Sobór zniszczono w przeciągu czterech miesięcy, uratowały się tylko niektóre detale. Oryginalny ikonostas przechowywany w Watykanie, obecnie po odbudowie świątyni powrócił na swoje pierwotne miejsce. Zachowane oryginalne płaskorzeźby z soboru znajdują się do dziś w klasztorze Dońskim. Mimo zburzenia soboru nie zrealizowano projektu Pałacu Rad z powodu II wojny światowej jak też problemów związanych z przepływającą w pobliżu rzeką Moskwą. To, co udało się zbudować, rozebrano, gdyż cenna stal potrzebna była wojsku. W efekcie na fundamentach niedoszłego Pałacu Rad pojawił się w 1958 r. basen Moskwa o powierzchni 13 000 m2. Był to odkryty, czynny cały rok basen z podgrzewaną wodą. Kłęby pary unosiły się na wolnym powietrzu, a wielu chętnych zażywało kąpieli nawet przy 20-stopniowym mrozie. Po zmianach ustrojowych w Rosji, począwszy od rocznicy 60-lecia wysadzenia soboru Chrystusa Zbawiciela, zaczęto myśleć o jego odbudowie. Został założony fundusz publiczny, zbierano dobrowolne datki, zorganizowano także międzynarodową akcję zbiórki pieniędzy na ten cel. W listopadzie 1994 r. Sobór Arcybiskupów Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi podjął decyzję o odbudowaniu świątyni. W dniu 7 stycznia 1995 r. po raz trzeci w historii położono kamień węgielny pod tę świątynię. Kąpielisko na początku lat 90. XX w. zamknięto. Odbudowa gigantycznej cerkwi, którą kiedyś wznoszono przez blisko 50 lat, tym razem trwała zaledwie dwa lata. W muzeum soboru Chrystusa Zbawiciela można zobaczyć stałą ekspozycję zdjęć i dokumentacji mówiących o kolejnych okresach historii świątyni. Muzeum znajduje się w dolnej części soboru.
Z lekka przytłoczeni ogromem soboru ruszamy na Arbat… a między budynkami, co jakiś czas widzimy niektóre z „Siedmiu Sióstr Stalina” – budynków górujących nad Moskwą przypominających stylistyką warszawski Pałac Kultury i Nauki.
Po spacerze na Arbacie wracamy do parafii, w której mieliśmy uzyskać informacje o tym gdzie spędzimy dzisiejszą noc. Rafał z Michałem idą rozmawiać z księdzem – wracają z dobrymi wieściami. Dzisiejszą noc spędzimy w schronisku przy Kurii Archidiecezjalnej w Moskwie. Super sprawa, jak później się okaże standard wyższy niż w hostelu za stosunkowo nieduże pieniądze.
Zatem jedziemy na miejsce, aby dogadać warunki naszego nocowania. Gdy już jest wszystko jasne część grupy zostaje a część jedzie na dworzec po bagaże. I tu pojawia się niemiłe zaskoczenie. Dworzec jest otoczony szczelnie przez OMON (Oddział Milicji Specjalnego Przeznaczenia ) z powodu „alarmu bombowego”. Nikt nie mógł wejść na teren dworca. Jednak krótka i rzeczowa rozmowa z dowódcą całego tego zamieszania spowodowała, iż zabraliśmy nasze bagaże bez większych problemów. Przydała się choćby szczątkowa znajomość języka rosyjskiego Gdy dowódca dowiedział się że my „jewrodelegaty” jadący na „zatmienie sołnca w Ałtaj” … spuścił z tonu i pod eskortą jednego z funkcjonariuszy zabraliśmy nasze bagaże.
Tę noc spędziliśmy w schronisku przy Kurii. Następnego dnia przyjeżdżała druga część naszej grupy. W sumie 49 osób. Po południu opuszczamy Moskwę… i tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się dla nas prawdziwa część Wyprawy. Przejazd Transsibem do Novosybirska i dalej przez Bijsk w Ałtaj, do Czemału.